wtorek, 23 kwietnia 2019

Neurotyk o wielkiej potrzebie samorealizacji

T. zmaga się z „problemem” od dawna. Wszystko wydaj mu się pozbawione głębszego sensu, błahe, płytkie, nie warte zachodu. Przemożny „ból egzystencjalny”, marazm i bezruch. Jeśli coś robi, to rzadko i jeśli tylko będzie miało walor doskonałości. Jest na rencie dlatego i nie pracuje. Ale dla owego „głębszego sensu” egzystencji tli się jeszcze w nim chęć poszukiwania alternatywnych źródeł pomocy. Znajduje ją u nas – metoda ascenii (patrz linki na tej stronie, z boku) Firmy „alaysan” (tamże). Dodajmy jeszcze, że T. odczuwa niczym nie umotywowane, „abstrakcyjne” i przemożne lęki, z bliżej zatem nie określonego powodu. To każe mu „topić” strach w alkoholu i niestety w tym samym czasie zażywanych medykamentach uspokajających. Zupełnie bezradny i „zapiekły” w swoim psychotyzmie. Nie zdolny do działania, bez polotu, pasji i inspiracji. Ciągle leży i śpi. Nie dba o siebie – jak twierdzi - „Po co?” Jednak ma przekonanie, że kiedyś, i tu warunki realizacyjne tego przekonania są nazbyt idealne i wycyzelowane, jeszcze pokaże klasę i „będzie się liczył”. Na razie jednak Jego samotnicze i zdesperowane życie nie przynosi przełomu.

My nawiązujemy („ascenia – link – boczna szpalta tej strony – Firma „alaysan”, tamże) do tego poglądu. Wskazujemy, że chory nazbyt jest przywiązany do raz podjętych postanowień, reguł „gry” i w ogóle „skutecznie znosimy” przekonanie T. o jakichkolwiek koniecznościach w życiu, poza szczęściem i samorealizacją. Podoba mu się na przykład nazwanie Go „geniuszem”, skoro z taką gracją i w ogóle się porusza, chodzi. Taka metoda „rozchwiania” zapiekłych i niedorzecznych poglądów na życie, szokuje, ale wnosi „nowe” do zakresu doświadczeń, przekonań. Idąc tym tropem poszerzamy i wyjaśniamy konieczność powiązania poczucia szczęścia ze zwykłym trybem decydowania. Gdy T. przekonuje się po jakimś czasie, że to działa, otwiera się na współpracę z nami. Współdziałanie i poszukiwanie nowej drogi, czemu my tylko umiejętnie „towarzyszymy”, pozwala T. odnaleźć w sobie nowe sposoby auto ekspresji i samorealizacji, a zatem ponownie poczucia przyjemności z życia, szczęścia. Przykłady osób i ludzi, którzy mają się bardzo źle są przez T. kwestionowane, ale z coraz mniejszym oporem, gdy wskazujemy na konieczność pomocy, obdarowania i uznania dla nich oraz wartości koegzystencji w perspektywie „dawania czegoś z siebie”. Po kilku tygodniach, zmianie i przedyskutowaniu z udowodnieniem względności wszystkiego w co zwykł był wierzyć, pokonujemy „fiksację” na problemie i znajdujemy szereg rozwiązań dla dręczącej go neurozy. Tak, że po jeszcze pewnym czasie T. relacjonuje nam pełną zmianę i ozdrowienie...
(c) alaysan // ascenia // patterns

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz